Banfi – wcierka kofeinowa bez alkoholu nagietek i rumianek (recenzja)

Nadeszła historyczna chwila. Recenzja kolejnej butelki Banfi po mojej nieprzychylnej recenzji klasyka. Ku namowom Agnieszki, uległam. Wcierka pozbawiona alkoholu, a na dodatek wzbogacona rumiankiem przykuła moją uwagę i sprawiła, że wzięłam udział w eksperymencie jakim było danie drugiej szansy aż trzem specyfikom Herbarii Banfi. Na pierwszy ogień poszła rzecz jasna wcierka kofeinowa, o której za chwilę napiszę. Wcierka, która skradła moje serce nie tylko kompozycją składników, ale i designem opakowania, zapachem i… działaniem.

Zapewnienia producenta: HERBARIA BANFI Wcierka kofeinowa bez alkoholu Nagietek i Rumianek to pierwsza bezalkloholowa wcierka z rodziny Banfi, oparta na bazie z wody i gliceryny. Zawiera wysokie stężenie stymulującej wzrost włosów kofeiny, a także nawilżający nacynamid i pantenol i regenerującą keratynę hydrolizowaną. Ekstrakty z nagietka zapewniają skórze głowy nawilżenie i regenerację, wspierając porost włosów. Ziołowe ekstrakty są wytwarzane bezpośrednio u producenta, z uprawianych przez niego ziół. Dzięku temu możemy zapewnić, że użyte w produkcji surowce są najwyższej jakości.

Sposób użycia: Wcierkę można stosować zarówno przed myciem, jak i po myciu na czystą skórę. Wcierkę najwygodniej jest aplikować z pomocą pipety lub strzykawki bez igły. Porcję wcierki nanieś na skórę głowy, po czym wykonaj masaż. Wcierki nie trzeba spłukiwać.

Działanie: Stymulujące porost włosów

Typ włosów: Do wszystkich rodzajów włosów

Estetyka opakowania: Zdecydowanie najpiękniejszy design, jeśli chodzi o wcierki Banfi. Uwielbiam to połączenie zieleni nakrętki i dominującej bieli.

Zapach: Black Opium wśród wcierek. Przepiękny, delikatny, kwiatowo-kremowy.

Skład: aqua – woda,

glycerin – gliceryna, humektant, utrzymuje wilgoć, nawilża, zapobiega utracie wody w naskórku, ułatwia przenikanie innych substancji w głąb skóry,

caffeine – kofeina; pobudza mikrokrążenie skórne; dobrze wpływa na zwiotczałą skórę, zmniejsza obrzęki; kofeina z powodzeniem używana jest w kosmetykach dla suchej i wrażliwej skóry; badania wskazują, że zastosowanie kofeiny w kosmetykach do pielęgnacji włosów zmniejsza i spowalnia łysienie męskie; kofeina stosowana w kosmetykach wykazuje działanie chroniące przed skutkami działania promieniu UV-B, odpowiedzielne za to są jej antyoksydacyjne właściwości; kofeina działa odwadniająco na komórki (wygładza i napina skórę); obkurcza naczynia krwionośne – dzięki czemu m.in. redukuje obrzęki i cienie pod oczami; wspomaga walkę z celulitem,

panthenol – prowitamina B5, jest substancją nawilżającą, tworzy także film na skórze, stymuluje odnowę komórek i działa regenerująco, wspomaga gojenie ran, łagodzi podrażnienia i stan zapalny, dobrze wnika w naskórek, gdzie ulega przemianie do aktywnej witaminy B5,

hydrolyzed keratin – hydrolizowana keratyna; pozyskiwana z wełny owczej; naturalna proteina o wysokiej zawartości aminokwasów siarkowych, występująca w skórze, włosach i paznokciach organizmów zwierzęcych i ludzi; włosy pod wpływem wycieranie się, czesania, suszenia, prostowania, mycia i farbowanie wypłukuje się z włosów, dlatego kosmetyki z keratyną uzupełniają jednorazowo jej ubytki; kosmetyki z keratyną nawilża, odbudowuą i nabłyszczają włosy,

niacinamide – niacynamid, reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza widoczność ujść gruczołów łojowych, rozjaśnia przebarwienia, łagodzi stany zapalne i przeciwdziała powstawaniu nowych; normalizuje cerę łojotokową, tłustą i mieszaną; dzięki dodatkowym właściwościom łagodzącym i wzmacniającym barierę hydrolipidową polubi go też skóra sucha,

citric acid – kwas cytrynowy, naturalny konserwant, regulator pH,

potassium sorbate – konserwant, który działa na zahamowanie rozwoju mikroorganizmów w kosmetyku, dzięki czemu zapewnia mu również określoną stabilność mikrobiologiczną; związek ten utrzymuje wyrób kosmetyczny w stanie pozbawionym zanieczyszczeń, nie tylko podczas ich wytwarzania i pakowania, ale również podczas całego okresu ich stosowania; uwaga, może wywoływać alergię,

sodium benzoate – benzoesan sodu, konserwant dopuszczony do produkcji kosmetyków naturalnych,

allantoin – działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia, wspomaga procesy regeneracji i odbudowy naskórka, stymuluje proces gojenia się ran, działa silnie nawilżająco, przez co wywołuje uczucie gładkości na skórze,

aloe barbadensis leaf juice powder – proszek z liści aloesu; wytwarzany poprzez suszenie soku z liści aloesu zwyczajnego; działa nawilżająco, regenerująco i pielęgnująco; jest stosowany m.in. w kosmetykach łagodzących skórę po opalaniu; aloes, nawilża, jest stosowany przy łupieżu; posiada również właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, usuwa wypryski nie pozostawiając blizn, działa również delikatnie rozjaśniająco na skórę,

calendula officinalis flower extract – ekstrakt z nagietka lekarskiego, substancja aktywna, kondycjonująca, wykazuje działanie ściągające, przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, nawilżające oraz przyspiesza regenerację naskórka,

chamomilla recutita flower extract – rumianek pospolity, działanie przeciwzapalne, kojące i odżywcze,

phenoxyethanol – konserwant, pisałam o nim tutaj,

disodium EDTA – pełni rolę konserwantu i stabilizatora; w większym stężeniu podrażnia skórę i błony śluzowe, a kosmetyków z EDTA w składzie nie należy stosować z lekami zawierającymi żelazo, miedź, cynk, glin, ołów czy bizmut, ponieważ wykazuje działanie wiążące metale ciężkie; odradza się również stosowanie kosmetyków z tym składnikiem w przypadku zażywania antybiotyków, w czasie laktacji i ciąży. w sieci można natknąć się na informacje odnośnie kancerogennego działania zanieczyszczonego EDTA (w połączeniu ze związkami azotowymi, EDTA tworzy nitrozaminy, które mają działanie rakotwórcze), jednakże podchodziłabym do tego typu informacji z pewnym dystansem. EDTA stosowany w niskich dawkach jest nieszkodliwy dla organizmu.

Podsumowanie: Jak ja lubię pisać recenzje kosmetyków z takim prostym, aczkolwiek ujmującym składem. Zobaczcie ile w takiej prostej wcierce mamy składników aktywnych. Gliceryna, kofeina, pantenol, keratyna hydrolizowana, niacynamid, alantoina, aloes, nagietek, rumianek – dosłownie bomba składnikowa. Owszem, mamy tu nieszczęsne dwa konserwanty, których z reguły staram się unikać, ale są na ostatnim miejscu w składzie, więc nie powinny być szkodliwe dla organizmu. Wcierka zdecydowanie przyspiesza porost włosów, a dodatkowo kondycjonuje skórę głowy. U mnie niestety jej stosowanie zgrało się idealnie z pocovidowym wypadańskiem, więc przez chwilę miałam co do niej podejrzenia, że któryś z jej składników zwyczajnie mnie uczula, ale wystarczyło zmienić kolejność “rytuału” wcierkowego, by wypadanie po aplikacji ustało. Jak to robiłam? Otóż: najpierw rozczesywałam delikatnie włosy, następnie wykonywałam masaż grabkami bądź foamanizerem i dopiero na końcu, na pobudzoną skórę głowy aplikowałam wcierkę. Po aplikacji nie rozczesywałam włosów, pozwalałam produktowi wniknąć wgłąb skóry i już nic tam nie kombinowałam. Taka kolejność jest dla mnie najbardziej optymalna i nie narusza delikatnych cebulek, więc jeśli macie wrażenie, że jakaś wcierka powoduje u Was wypadanie, polecam tę odwróconą kolejność. Najpierw masaż, potem wcierka.

Czy wrócę do Banfi rumiankowej? Jak najbardziej. Po pierwsze, bardzo odpowiada mi jej zapach, a po drugie jest to zdecydowanie jeden z lepszych produktów stymulujących porost z jakimi miałam dotychczas do czynienia. Polecam sprawdzić, a zwłaszcza, jeśli nie sprawdziła się u Was klasyczna Banfa.