SHINE ON YOU – HAIRYTALE COSMETICS

W zasadzie to miałam nie pisać recenzji tego produktu, tylko podsumować go razem z innymi wykończonymi serami / serumami / Sarumanami w filmie na YT, ale coś mnie tknęło, że przecież Ci stali czytelnicy bloga tego właśnie ode mnie wymagają. Rzetelnych, pisemnych recenzji z pełną analizą składu. Oto więc jestem, gotowa do wystukania na klawiaturze kilkuset / kilku tysięcy znaków i wyczerpania tematu. Czy warto ‘inwestować’ w serum silikonowe do końcówek od HTC?

Actually, I wasn’t planning to write a review of this product. I intended to summarize it along with other finished serums/Saruman jokes in a video on YouTube. However, something struck me—regular readers of this blog expect this from me: thorough, written reviews with a full analysis of the ingredients. So here I am, ready to type out several hundred or even a few thousand characters and thoroughly cover the topic. Is it worth ‘investing’ in the silicone end serum from HTC?

SOL DE JANEIRO triple Brazylijskie masło do włosów (recenzja)

Poprzednią recenzję spod mojej ręki mieliście okazję czytać dość dawno, a mianowicie 3 tygodnie temu. Wszystko dlatego, że postanowiłam wprowadzić pewne zmiany w prowadzeniu bloga i pod względem “produkowania” contentu typowo podsumowującego zużyte produkty do pielęgnacji ograniczyć się do absolutnego minimum. Oznacza to mniej więcej tyle, że recenzje pełnowartościowe, takie jak ta sprzed trzech tygodni (oraz ta dzisiaj), będą publikowane tylko wtedy, kiedy jakiś produkt absolutnie zmiecie mnie z planszy. Nie mam czasu i energii do tego, aby pisać o kosmetykach, które są średnie, lub totalnie mnie nie zainteresowały. Nie chcę też dawać uwagi markom tylko dlatego, że podjęłam decyzję konsumencką i jakiś produkt po prostu trafił w moje ręce. Nie. Chcę pisać tylko o tym, co poleciłabym nawet wrogom. Dziś jest jednak wielki dzień, ponieważ udało mi się wykończyć maskę doskonałą. Taką, do której wrócę na 120%.

The previous review from my hand you had the opportunity to read quite a while ago, namely 3 weeks ago. All because I decided to introduce some changes in managing the blog and in terms of “producing” content specifically summarizing the used skincare products, to limit it to an absolute minimum. This means roughly that comprehensive reviews, such as the one from three weeks ago (and today’s), will be published only when a product absolutely blows me away. I don’t have the time and energy to write about cosmetics that are average or totally disinterested me. I also don’t want to give attention to brands just because I made a consumer decision and some product just happened to fall into my hands. No. I want to write only about what I would recommend even to enemies. However, today is a great day because I managed to finish an excellent mask. One that I will return to 120%.