Nie sądziłam, że zmobilizowanie się do aktywności na blogu zajmie mi plus minus… miesiąc. Szczerze napisawszy nie jestem do końca przekonana czy dzisiejszy artykuł w ogóle opublikuję (wyjdzie w praniu), bo już teraz pisząc drugie zdanie czuję, że chce mi się spać. Mamy godzinę 16:22, a więc i porę idealną na to, żeby zapaść w popołudniową drzemkę i obudzić się o 23:00… Nie no żartuję… Unless? Whateva, zużyłam te dwa pozostałe mikrobalsamiki z Sol de Janeiro, o których wspominałam tutaj. Bądź co bądź, są to produkty o których warto wspomnieć, stąd dzisiejsza recenzja. Zapraszam do czytańska.
hydroxyethyl acrylate / sodium acryloyldimethyl taurate copolymer
sol de janeiro – coco cabana cream (recenzja)
Dziś luźna recka, której nawet nie planowałam, co widać po aranżacji fotograficznej dzisiejszych fotek (xd). Mam jednak nadzieję, że pomimo braku koncepcji, poczujecie vibe jaki koniec końców osiągnęłam. Gwoli ścisłości, zależało mi na uzyskaniu efektu leniwej fotografii retro toaletki wakacyjnej, wykonanej niedbale podczas wakacji. Nieważne XD.