INTOTHEGLOSS: Urodowa rutyna Emmy Watson (tłumaczenie artykułu)

Cześć kochani! Zgodnie z obietnicą, na prośbę jednej z Was publikuję tłumaczenie artykułu, który zainspirował mnie do wprowadzenia poważnych zmian w mojej własnej pielęgnacji. Miłego czytania!

Jest coś takiego w zaglądaniu do cudzej kosmetyczki – swego rodzaju krótkotrwałe spojrzenie w intymną sferę czyjegoś życia, lub coś w tym stylu. Kiedy byłam dzieckiem, na planie Harry’ego Potter’a zawsze pytałam wizażystów, lub kogokolwiek, czy pokaże mi swoją torbę z kosmetykami. Uwielbiałam w ten sposób poznawać innych ludzi. Kolejną rzeczą, którą uwielbiałam robić po zakończonym makijażu, było porządkowanie i organizowanie cudzych kosmetyków. Mogłam godzinami siedzieć, oczyszczać każdy produkt i wkładać go na nowo do kosmetyczki. Przez długi okres czasu była to moja pasja. Ostatnio mam obsesję na punkcie zrównoważonego rozwoju i transparentności, które dają mi stuprocentową świadomość na temat tego, co nakładam na swoją twarz i ciało. Sprawiało mi frajdę badanie tego, jak daleko uda mi się zajść pod tym względem… Czy możliwe jest stworzenie stuprocentowej, etycznej garderoby? Czy mogę ubierać odzież sprawiedliwego handlu na czerwony dywan? Czy jestem w stanie stworzyć fryzurę i makijaż wyłącznie z organicznych produktów? Chciałam upewnić się, czy jest to możliwe, czy nie. Nie możesz mówić o czymś, dopóki w pełni tego nie poznasz. Dlatego właśnie tym zajmowałam się przez ostatnie kilka lat.

Na początku trudno było mi znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Researchu dokonywałam w Content, uroczym, malutkim sklepiku przy Marylebone High Street. Każdego tygodnia wracałam tam, by wypróbować coś innego, aż w końcu jedna z pracujących dziewczyn spytała, czy nie chciałabym poznać Imeldy Burke, właścicielki sklepu. W taki oto sposób udało nam się umówić na lunch, a po pewnym czasie zaprzyjaźnić. Jestem szczęściarą, ponieważ mogę zwyczajnie wysłać do niej sms’a i spytać o jakikolwiek produkt – czy jest organiczny, naturalny, bez środków chemicznych. Niedawno wydała swoją własną książkę, niesamowite źródło informacji. Kolejnym miejscem, dzięki któremu znajduję swoje kosmetyki jest Instagram. Staram się mieć oczy szeroko otwarte… Jestem niczym sroka biegająca dookoła, w celu wypróbowania nowych produktów. Większość mojej rutyny jest ściśle związana z zasadą Pareto (80/20*) – niezwykle trudno używać stuprocentowo naturalnych kosmetyków, zwłaszcza kiedy pracujesz w przemyśle filmowym. W przeciwnym razie możesz zwariować i sprawić, że stanie się to bardziej stresujące niż powinno. Czasami Twoja maskara musi być wodoodporna i to jest jak najbardziej w porządku.

MAKIJAŻ

Najważniejsze w makijażu jest dla mnie to, aby mojej własnej skóry było widać jak najwięcej. Z wiekiem doceniłam swoje piegi i zależy mi na tym, aby ludzie byli w stanie je zobaczyć. Podczas kręcenia ujęć dla Pięknej i Bestii nalegałam, aby były częścią wizerunku Belli. Jest mnóstwo dziewczyn w wieku dojrzewania, które naprawdę nienawidzą swoich piegów, więc miałam poczucie, aby udowodnić, że naturalny wygląd jest piękny. Nie chciałam, aby były zakryte!

Na co dzień zawsze używam pomadki z Body Shop w odcieniu czerwonego granatu. Nie ma certyfikatu organic, ani nic w tym stylu, ale ta marka robi kawał dobrej roboty dla środowiska i na rzecz fair trade. To coś, czego zawsze używam, ponieważ:

A) nie sprawia, że wyglądam na wymalowaną

B) mam tendencję do bladości

Nie należę do typu osób, które mają ogrom barwnika w skórze, więc wypadam niezwykle marnie bez odrobiny koloru dodanego do twarzy. Dzięki pomadce wyglądam zdrowiej i na wypoczętą. W tych szminkach podoba mi się również to, że nie zmywają się pod wpływem pocałunków. Oprócz tego, do mojego codziennego makijażu wykorzystuję korektor RMS ‘Un’ i puder. To niesamowita marka – mam obsesję na punkcie RMS.

Kiedy robię makijaż samodzielnie, stawiam na prostotę oka i matowe czerwone usta. Wykorzystuję czerwień za każdym razem, kiedy dzieje się coś wyjątkowego. Miałam ją na sobie podczas zakończenia studiów, ale również podczas Marszu Kobiet! Jest taka marka, Lily Lolo, która ma w swojej ofercie naprawdę miłą dla oka czerwień. Kolejną marką, która produkuje przepiękne odcienie jest Inika. Natomiast artysta wizażu, Marion Cotillard, posiada własną linię Absolution Cosmetics, która ma w swojej ofercie przepiękne odcienie matowych pomadek. Są niesamowite.

Z makijażem ust lubię łączyć miękką linię górnej powieki, pomalowaną w odcieniach brązu. Moja osobista nazwa tego konturowania, banan, to z pewnością nie do końca profesjonalny termin. [Śmiech]. Znalezienie dobrego, naturalnego eyelinera zajęło mi około… sześciu miesięcy, ale koniec końców go mam! Jane Iredale ma niesamowity eyeliner w płynie, a co ważniejsze, posiada jeden w odcieniu ciemnego brązu, który zdecydowanie bardziej pasuje do tonacji mojej skóry. Żel do brwi Jane Iredale jest również bardzo dobry. Do konturowania używam kilku produktów. Tata Harper ma w swojej ofercie genialny odcień brązujący do policzków, który wykorzystuję zarówno w konturowaniu oraz jako bronzer, który nie jest zbyt… pomarańczowy. Wiesz, ciężko jest znaleźć bronzer w odpowiednim odcieniu i bez zbędnych drobinek dodających blasku. Cztery, lub pięć lat temu, moja wizażystka, Dottie zapoznała mnie z linią Vita Liberata – mają puder brązujący, który opala Cię w miarę upływu czasu od nałożenia. To brzmi jak jakaś bomba chemiczna, ale w rzeczywistości jest bardzo, bardzo naturalny.

Jedyną maskarą, jakiej używam jest ta z DHC. Rzecz w tym, że naprawdę, naprawdę nienawidzę używać mocnych produktów do demakijażu oczu. Podrażniają i sprawiają, że łzawię, co nie jest dla mnie dobre. Z kolei maskara DHC schodzi z rzęs wyłącznie pod wpływem wody. Używam jej podczas kręcenia filmów, ponieważ nawet jeśli kręcę sceny w wodzie lub podczas deszczu, maskary nic nie ruszy, ponieważ nie zmyjesz jej zimną wodą. Poza tym szczoteczka jest świetna. Przysięgam.

Z kolorówki, lubię Ilię i tę niesamowitą markę Elde. Jej założycielką jest dziewczyna, która zaczęła robić własne kosmetyki w kuchni w wieku 14 lat, kiedy żadne z dostępnych produktów nie pasowały do jej potrzeb. Teraz ma około 20stki i robi najpiękniejsze róże w kremie i cienie do oczu. Do koloru, do wyboru. Są to produkty, które śmiało możesz nakładać za pomocą palców, ale posiadam także pędzle. Większość moich jest od Caroline James, ale jest jeszcze jedna firma, Artis, której pędzli używam, kiedy planuję mocniejszy makijaż. Uwielbiam używać ich uzyskując końcowy efekt makijażu typu air. Pojemniki na pędzle zawsze wykonuję z oczyszczonych szklanek na świeczki.


PIELĘGNACJA CERY

Bez względu na wszystko, zawsze oczyszczam twarz przed zaśnięciem. Mogłabym wrócić z ujęć o 4 nad ranem i nadal, tuż przed położeniem się do łóżka oczyszczać, tonizować i nawilżać twarz. Ten fakt zaskakuje ludzi, ale jest to jeden z tych elementów pielęgnacji, które uwielbiam. Myślę, że głównym powodem takiego zachowania jest to, że w wieku dojrzewania, kiedy miałam 14-15 lat, miałam poważne problemy z cerą. Dlatego, w momencie, kiedy osiągniesz jej zadowalający stan, doceniasz to i dbasz o jej dobry stan.

W chwili obecnej moja cera ma tendencję do przesuszania się, dlatego do demakijażu i oczyszczania używam delikatnego żelu i tonera Évolué, ponieważ nie mają w składzie tony alkoholi / nie podrażniają skóry, jednocześnie dobrze wykonując swoje zadanie. Następnie używam produktów nawilżających, w zależności od tego, jaki efekt chcę uzyskać. Nakładam organiczne serum MV Organic Skincare Rose Plus Skin Booster, albo ich kremu nawilżający, który ma również działanie kojąco-ochronne. Kiedy moja skóra wysuszy się na słońcu, albo jest przekrwiona, lubię nałożyć tonik oczyszczający na bazie 9 olejków, ale … nigdy nie miałam okazji wypróbować masek! Mam wrażenie, że nie mogę się do nich przekonać… Do złuszczania martwego naskórka, które uważam za niezwykle ważne, raz w tygodniu używam peelingu ziarnistego. Ale maseczki? Meh. Może zdarzy mi się nałożyć jedną, kiedy przygotowuję się na jakiś event, czy coś w tym stylu, ale tylko dlatego, że nadaje to wyjątkowego nastroju, tak jakby były czymś wyjątkowym i luksusowym, ponieważ w przeciwieństwie do reszty stosowanych przeze mnie kosmetyków, rzeczywiście dają odczuwalną różnicę po zastosowaniu.

CIAŁO

Kąpiel biorę codziennie. A jeśli mogę zrobić to dwukrotnie lub trzykrotnie w ciągu dnia – jestem w niebie. Nic złego nie jest w stanie się wydarzyć, kiedy jesteś w wannie, więc zawsze znajduję na to czas.  Podczas tego rytuału, mogę rozmawiać przez telefon, robić cokolwiek. Czasami zdarza mi się użyć soli i olejków marki Epsom, ale do moich ulubieńców należy C.O Bigelow Apothecary Cold and Flu Soak. Mój Boże, jest niesamowity! W składzie ma eukaliptus, miętę pieprzową, korę, jeżówkę i imbir… Jeśli jesteś przeziębiona/-y, to podstawa. Oczyszcza moje zatoki i sprawia, że czuję się naprawdę czysto. Kolejną marką, której często używam jest Lola’s Apothecary. Produkują niesamowite mleko z płatkami róż, inspirowane Kleopatrą. Jest jeszcze marka French Girl Organics, znajdziesz u nich peeling, który złuszcza skórę i pozostawia ją naprawdę miękką. Lubię go, ponieważ łagodnie eliminuje stary naskórek.

Znalezienie dobrego, naturalnego dezodorantu zajęło mi dobrą chwilę. To nie takie proste! Najlepszy, jaki znalazłam, to Agent Nateur — mój ulubiony to No. 3. Ze względu na zapach, uwielbiam również ziołowy antyperspirant z Weledy. Kremowy dezodorant Soapwalli też jest dobry, ale muszę wydobywać go dłońmi z opakowania, więc zazwyczaj kończę z ubrudzonymi ubraniami. Ale naprawdę działa. Jeśli szukasz w 100% naturalnego dezodorantu, możesz spokojnie go sprawdzić. Najwyżej skończysz wysmarowana od stóp do głów.

Sister and Co. Skin Food ma w swojej ofercie pastę wybielającą, którą lubię. Wybiela, czy też nie, to bez znaczenia, ponieważ najważniejsze jest uczucie czystości po jej zastosowaniu. Próbowałam przed myciem zębów ssać olej i było w porządku, ale zajmuje to sporo czasu, a kto dziś go ma? Z pewnością nie ja.

WŁOSY

To najtrudniejsza rzecz! Moja babcia miała rude włosy, więc mam sporo ciepłego barwnika w swoich i z jakiegoś powodu, za każdym razem, kiedy poddaję się koloryzacji, prędzej czy później kończę z pomarańczowym odcieniem. Aby się go pozbyć, używam srebrnej odżywki i szamponu Marii Nili Sheer. Ta marka jest cudowna — wegańska, bez grama parabenów, a ich opakowania są w pełni ekologiczne. Następnie, okazjonalnie nakładam maskę na 20 minut. Dzięki temu w pełni pozbywam się nadmiernej puszystości. Do stylizacji lubię używać organicznego sprayu do włosów John Masters. Co prawda nie jest w aerozolu, ale świetnie utrzymuje moje włosy. Rahua ma świetne suche szampony zwiększające objętość. Używam też sporo olejków. Lubię Alchemy Grapefruit Hair Remedy i olejek arganowy Acure. A nawet olejek kokosowy, który wcieram w końcówki włosów.

To zabawne – właśnie rozmawiałam z koleżanką, na temat tego, jak era Instagramu wpływa na fałszywe postrzeganie innych ludzi i ich ‘doskonałego’ życia. Ja sama usuwam wąsik i depiluję brwi, czego w życiu nie bylibyście w stanie zobaczyć, nawet jeśli jest to część mojej pielęgnacji. Wokół czynności, które robisz z ręcznikiem na głowie, wciąż pozostaje otoczka wstydu. Dlatego nie chcę, aby te szczegóły zostały pominięte. Pozbywam się wąsika od 9 roku życia. Nie robię tego często, ale jednak! Używam też Fur Oil. Do wszystkiego. Końcówek włosów, brwi, włosów łonowych. To cudowny, uniwersalny produkt.

PAZNOKCIE

To dziwne, ale nie maluję paznokci u rąk. Nienawidzę marnować na to czasu z myślą, że po paru minutach wszystko się zniszczy. Ale kocham, kocham, UWIELBIAM malować paznokcie u stóp, używając szalonych kolorów. Używam lakierów z Kure Bazaar, jednej z pierwszych firm, które wyrzuciły ze składu toluen, formaldehyd, syntetyczną kamforę, a mimo to posiada cudowne kolory, co jest cudowne. Oprócz tego kupuję lakiery u Floss Gloss. Mają najpiękniejszy odcień błękitu o nazwie El Capitan, który prawdopodobnie jest moim kolorem go-to.

PERFUMY

Nigdzie nie znajdę swojej ukochanej buteleczki. To były pierwsze perfumy, które mój tata kupił mi, gdy miałam 11, albo 12 lat. Pojechaliśmy do Prowansji we Francji i zabrał mnie do fabryki perfum, gdzie mogliśmy zobaczyć cały proces produkcji. Kupiliśmy je właśnie tam i nie wiem, czy istnieje jakiekolwiek inne miejsce, gdzie można je zdobyć. Próbowałam je znaleźć, ale nie mogłam, więc zatrzymałam buteleczkę jako talizman szczęścia. Jeśli komukolwiek z Was udałoby się znaleźć nazwę tej marki*, byłoby cudownie! Byłabym wniebowzięta, gdyby ktoś mógł to dla mnie zrobić. Odmienilibyście moje życie.

Fotografie Emmy zostały wykonane przez Olivię Richardson w jej domu, w Londynie, 16 Grudnia 2016. Artykuł w oryginale znajdziecie tutaj.