Trochę czasu minęło od ostatniej aktualizacji #herowej (w których to podsumowuję pielęgnację włosów)… Okropna pogoda, brak odpowiedniego oświetlenia i #badhairdays towarzyszą mi od co najmniej trzech dni, ale mimo to postanowiłam się przełamać, cyknąć kilka zdjęć przy pomocy samowyzwalacza (#typowe) i podzielić się z Wami tą jakże niezwykle niezbędną wiedzą, która z założenia ma Wam pomóc w wyborze świetnych kosmetyków. Albo w ich omijaniu, zważywszy na to, że moje włosy są w tragicznym stanie od (tak jak wspominałam) trzech dni. #koniecświata
Co tu dużo ukrywać: sama sobie zapracowałam na taki a nie inny stan włosów. W październiku katowałam je prostownicą i gorącym nawiewem suszarki praktycznie za każdym razem, kiedy jechałam coś załatwić (tych razów było mnóstwo). Co prawda pod względem kosmetycznym nie mam sobie nic do zarzucenia, ale wygląda na to, że w przypadku nitkowatych, zrogowaciałych, wyspecjalizowanych wytworów naskórka, występujących wyłącznie u ssaków, na powierzchni ich skóry, zbudowanych z twardej, spoistej keratyny – dobre kosmetyki to nie wszystko. Zresztą, po co ja to piszę? Temat odpowiedniej diety, redukowania stresu, czy odpowiedniej ilości godzin snu wałkowałam na tym blogu tysiąc razy, a mimo to październik obfitował u mnie w same #niezdrowe nawyki.
Dlatego dzisiejsze zdjęcia podsumowujące pielęgnację będą bardziej #aesthetic, a nie #dokumentalne. Tada:
Fajny tatuaż, cnie?
Wróćmy jednak do tematu przewodniego. Kosmetyki, jakich używałam w październiku:
MYCIE:
– Johnson’s baby – szampon z rumiankiem
– szampon regenerujący HASK ARGAN OIL from Morocco
– szampon Schauma – nature moments – succulent raspberry & sunflower oil
– Nivea Micellar Shampoo – odświeżający szampon micelarny do włosów normalnych i przetłuszczających się
ODŻYWIANIE:
– Petal Fresh – odżywka nawilżająca z ekstraktem z nasion winogron i oliwą z oliwek – stosowana na całej długości po spłukaniu szamponu
– Petal Fresh – odżywka Tea Tree – stosowana na skalp
– Maska odbudowująca z keratyną – Dream (Artego)
– Odżywka Weleda – kuracja odnawiająca z owsem (nie służyła mi na Maderze, dam jej szansę w Polsce)
– Odżywka nabłyszczająca do włosów pozbawionych blasku Bio-malwa i ekstrakt z pereł – Lavera (również średnio mi służy)
– L’Oréal Paris Botanicals Rich Infusion – maseczka do włosów suchych
DODATKOWO:
– L`Oreal Paris, Botanicals Fresh Care, Bogate odżywienie, Pomada dyscyplinująca bez spłukiwania do włosów suchych
– tonik rozświetlający bez spłukiwania L’OREAL PARIS BOTANICALS FRESH CARE Geranium RADIANCE REMEDY
– olej ANWEN – werbena do włosów niskoporowatych
– olej z owoców awokado – Venus
– olej grejpfrutowy ALCHEMY OILS
– wcierka Banfi Hajszesz
Tak właśnie patrzę na tę listę powyżej i… uznałam, że przed pożegnaniem się muszę napisać #ważną rzecz. Nie myślcie, że używałam tych kosmetyków na raz XD. Używałam ich… na przemian XD. Lol.
Jak Wasze włosy mają się jesienią? Tragedia, czy fajerwerki? Jeśli to drugie, wiedzcie, że zazdroszczę.