Jeden z NAJLEPSZYCH kremów, z jakimi miałam do czynienia.

PHYSIOGEL HYPOALLERGENIC, CODZIENNE NAWILŻANIE, KREM INTENSYWNY DO SKÓRY BARDZO SUCHEJ I WRAŻLIWEJ

Jednym słowem hit. Jeśli jeszcze nie mieliście do czynienia z tym kremem, wiele tracicie. Jest to produkt w stu procentach pozbawiony szkodliwych składników, przetestowany za pomocą (zwykle) niezawodnej aplikacji Clean Beauty i na najbardziej wymagającej skórze twarzy wszechświata, a mianowicie: mojej własnej. Zapraszam do czytania recenzji!

Słowem wstępu: Krem poleciła mi fantastyczna farmaceutka podczas kuracji izotretynoiną. W trakcie trwającego osiem miesięcy leczenia zużyłam 3 tubki (co powinno dać sporo do myślenia pod względem wydajności) i mówiąc (pisząc) szczerze, nie wyobrażałam sobie życia bez tego specyfiku.

Mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że jest to najlepszy krem, na jaki trafiłam w ciągu całego swojego życia, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jest to po prostu jeden z lepszych kosmetyków, zwłaszcza, że obecnie testuję inny (równie dobry). Ale o nim innym razem.

Estetyka opakowania: Biała, klasyczna tubka z przyjemną dla oka szatą graficzną w odcieniach błękitu, szarości i czerni. Mnie się podoba.

Zapach: Praktycznie niewyczuwalny, neutralny, kremowy.

Działanie: Jeżeli Wasza skóra ma tendencję do przesuszania, ten krem to jedyny ratunek obok picia wody. Ponadto receptura kremu została opracowana w taki sposób, że jego systematyczne stosowanie wzmacnia barierę ochronną naskórka, sprawiając, że skóra staje się mniej wrażliwa i odporniejsza na wszelkiego rodzaju uszkodzenia. Krem jest pozbawiony konserwantów, barwników i substancji zapachowych, co oznacza, że powinien sprawdzić się u osób z najbardziej wrażliwą skórą. U mnie się sprawdził, a uwierzcie, moja skóra to prawdziwy terminator wśród wrażliwców. Nie ma sobie równych pod względem skłonności do podrażnień, zaczerwienień, tendencji do przesuszania (mimo tego, że wydziela sporo łoju) czy stanów zapalnych.

Analiza składu:

aqua – woda,

caprylic/capric tri-glyceride – emolient tłusty, zapobiega odparowywaniu wody z naskórka, tworzy film, zmiękcza, wygładza, nawilża skórę, poprawia konsystencję kosmetyku,

glycerin – humektant, nawilża skórę,

pentylene glycol – pełni rolę przekaźnika, czyli pomaga innym składnikom przenikać przez skórę, utrzymuje wilgoć, może ponoć podrażniać skórę zmienioną chorobowo,

cocos nucifera oil –  olej z kokosa, bogaty w witaminę E, dobroczynne kwasy tłuszczowe, minerały, wygłasza uelastycznia skórę,

hydrogenated lecithin – uwodorniona lecytyna, substancja wygładzająca skórę i włosy i zmniejszająca widoczność zmarszczek, działa także wzmacniająco; stosowana jako lekki emulgator do tworzenia konsystencji kosmetyków, pomaga zatrzymać wilgoć w naskórku,

butyrospermum parkii butter – masło shea (karite/olej z masłosza), olej roślinny pozyskiwany z nasion afrykańskiego drzewa z Vitellaria paradoxa (drzewo karite, shea); nawilża, natłuszcza, odżywia skórę, chroni przed promieniowaniem UV i fotostarzeniem; ma działanie zmiękczające, kojące i przeciwzmarszczkowe,

hydroxyethyl-cellulose – hydroceluloza, zagęstnik kosmetyku,

squalane – skwalan, tłusty emolient, nakładany w czystej postaci, może sprzyjać powstawaniu zaskórników; tworzy warstwę okluzyjną (film) na skórze, zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody, tak więc ma pośrednie działanie nawilżające, kondycjonuje, zmiękcza, wygładza, odbudowuje barierę lipidową skóry,

carbomer – karbomer, polimer wpływa na konsystencję kosmetyku,

xanthan gum – guma ksantanowa, polepsza konsystencję kosmetyku,

sodium – carbomer – reguluje lepkość kosmetyku, tworzy filtr ochronny na skórze,

ceramide 3 – ceramid, naturalny składnik lipidów skóry; ceramidy tworzą pewien rodzaj muru; ceramidy wraz z kwasami tłuszczowymi i cholesterolem tworzą tzw. cement międzykomórkowy, czyli barierę wodno-lipidową naskórka; ceramid 3 – zapobiega przesuszeniu skóry, nawilża, zatrzymuje wodę w naskórku.

Podsumowanie: Jak widzicie skład jest stosunkowo prosty: zawiera zaledwie dwanaście składników (pomijając wodę). I o dziwo, chociaż zawiera olej kokosowy i masło shea, które nałożone na skórę w postaci surowej mogą przyczyniać się do powstawania zaskórników, w kremie kompletnie nie zaszkodziły mojej skórze. Nie do końca wiem jak to wszystko działa, ale jeżeli istnieje krem, który potrafi przemycić dobroczynne właściwości dwóch surowców, które naturalnie niezbyt dobrze współgrają z moją skórą, jestem na tak.

Po odświeżeniu pamięci i zapoznaniu się ze składem tej perełki, przymierzam się do ponownego zakupu. Zwłaszcza, że mój obecny krem (którego recenzja już niedługo) jest prawie na wykończeniu ;). Jesteście ciekawi czego używam teraz? Stay tuned!