Mamy jedenastego, więc czas najwyższy na podsumowanie kolejnego miesiąca pielęgnacji. Tym razem sporo uległo zmianie, bowiem w mojej skromnej kolekcji pojawiło się aż pięć (olaboga) nowych produktów. Dwa szampony, dwie odżywki i wcierka, którą powinniście bardzo dobrze znać. Zapraszam do czytania!
WCIERKI
Udało mi się wykończyć KAMIWAZĘ, o której pisałam kilka dni temu. Na jej miejsce wjechała słynna Kaminomoto. W linię włosów przy czole wcieram minoksydyl 2% (recenzji pięcioprocentowego spodziewajcie się niebawem) na przemian ze stymulatorem wzrostu włosów BANDI. Metodę masażu oraz częstotliwość nakładania wcierek opisałam tutaj.
SZAMPONY
Standardowo, fioletowy FANOLA z kilkoma kropelkami olejku rozmarynowego, a oprócz niego balansujący szampon marki Calia i szampon w piance brzoskwinia kolendra ANWEN. Te dwa ostatnie to absolutne hity i dosłownie nie mogę doczekać się recenzji.
ODŻYWKI
Nawilżająca Calia, którą kupiłam wraz z szamponem, Joico Cliniscalp oraz Bee My Baby od ANWEN.
MASKI
Zdaje się, że użyłam raz… HTC Oatme? Moje włosy nie potrzebują już takich mocniejszych kuracji odżywczych i zauważyłam, że treściwsze maski sprawiają, że włosy kończą wyjątkowo mocno przeciążone. Czyżbym osiągnęła niskopory?
OLEJE / DOCIĄŻANIE / INNE
Tuż przed myciem, na skórę głowy stosuję Organic Amalaki Scalp Oil Serum. Na długości ich nie dociążam, bo tak jak wspominałam wyżej, są mega podatne na przeciążenie.
Czy możemy porozmawiać o tym jak one szybko… rosną? Sięgają już praktycznie za stanik i szczerze powiedziawszy spodziewam się, że do grudnia będą długości sprzed drastycznego cięcia. Sprawia mi to taką radość, nie macie pojęcia. Kamiwaza to druga wcierka, która zasługuje na dwanaście gwiazdek. You know if you know.