Nowy rok, nowa ja (zmobilizowana do pisania przynajmniej jednego wpisu tygodniowo). Jak długo potrwa ten słomiany zapał? Zobaczymy. Jedno wiem na pewno: możliwość polecenia Wam maseczki, która przypadła mi do gustu, działa inspirująco. Zrobiłam ładne zdjęcia, a teraz pokrótce postaram się Wam przybliżyć produkt, który imo warto wypróbować. Przynajmniej jeśli macie włosy zbliżone do moich, aka. suche, zniszczone, rudawe, marzące o idealnym odcieniu blondu…
methylisothiazolinone

RÓŻANE (i nie tylko) DENKO
Nikogo nie oszukam, jeśli napiszę, że tym razem poszłam na całość przy wyborze / ilości denkowanych produktów. Nie zdarza się to często, ale uznałam, że skoro kosmetyki, które zamierzam dziś zrecenzować mają wyjątkowo prosty/krótki skład, to… czemu nie? Staram się regularnie odrzucać produkty o złym składzie, które wykańczam z bólem (shift wymaga poświęceń, jeśli nie chcesz marnować #złych kosmetyków). To, co obecnie pokazuję jest raczej dobre lub bardzo dobre, jeśli akurat zdarzy mi się wykończyć świadomie kupiony kosmetyk. Nie przedłużając jednak… zapraszam do czytania!