Możecie przyznać, że długo zbierałam się do publikacji dzisiejszej recenzji, bo ostatnia, jaką tutaj publikowałam jest… sprzed dwóch miesięcy. Produkty marki Blue Beautifly bardzo lubię, więc szkoda byłoby je kompletnie pominąć i nic na ich temat nie napisać / nie nagrać. Może dzięki dzisiejszemu wpisowi któraś z Was się przekona i odkryje te perełki tak jak ja? Przypominam o recenzji cleansera grejpfrutowego, którą znajdziecie tutaj, a dziś opowiem o olejku…
limonene
Korres Vanilla Fresia Body Milk
Nie sądziłam, że recenzowanie mleczka do ciała zakupionego pod wpływem impulsu podczas jednych ze zmian w perfumerii będzie odczuwalne niczym pisanie o czymś trudno-dostępnym lub kolokwialnie napisawszy, na wykończeniu. Ba, po kilku użyciach byłam przekonana, że produkt ten na stałe zagości w mojej pielęgnacji. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po wpisaniu nazwy balsamu o zapachu wanilii i frezji zorientowałam się, że kosmetyk jest albo na wykończeniu, albo kompletnie niedostępny na naszym rynku. Że co proszę?